Jesteście aktywni, chętnie się ruszacie, latem każdy wolny dzień spędziliście na rowerze. Chwali się. Ciepłe dni jednak odeszły, a jesień już na dobre zawitała wokół nas. Jest weekend: mam ochotę się wyspać po całym tygodniu pracy, za oknem nieco szaro, słońce próbuje nieśmiało przebić się zza chmur, rześkie powietrze (7 st. C). Myślę sobie – ruszył bym się, lecz kusi ciepła herbata, koc, łóżko i książka. Ciężko się wyrwać ze sfery komfortu i bezpieczeństwa. Dzień leniuchowania?
Nie, coś mi podpowiada że trzeba się wygrzebać i ruszyć. Zmobilizuję się, ubiorę ciepło i wsiądę na rower – przejadę choćby 20 km. Najtrudniej wyjść z domu: jak tu się ubrać? niby zimno, ale ruszając się z pewnością się rozgrzeję, potem chwila moment i będę chory – może lepiej zostać w domu? Umysł broni się rękami i nogami przed wyjściem, znajduję tysiące powodów by zostać w swoim ciepłym kokonie. Walka trwa: może i zimno, ale może też być fajnie, słoneczko coraz raźniej się do mnie uśmiecha, wezmę aparat – coś mi mówi, że nie będę żałował.
Ok., opatulony po uszy wytaczam się i swój sprzęt z domu… wsiadam, próbuję rozruszać zastane mięśnie. Mimo czterech warstw ubrania przeszywa mnie zimno i wiatr przy prędkości 15 km/h. Przyspieszam, aby rozgrzać mięśnie. Wjeżdżam do lasu..rany, jak tu pięknie! Kolory jesieni mienią się w słońcu, las intensywnie pachnie grzybami i charakterystycznym zapachem tej pory roku. Wciągam mroźne powietrze, aż rozsadza mi głowę – uwalniają się myśli: warto było! Już mi cieplej, nawet nie zauważyłem kiedy się rozgrzałem. Chłonę otoczenie każdym zmysłem, zapominam o problemach, a rozwiązania, o które walczyłem cały tydzień same przychodzą do głowy.
Niesamowita jest siła naszego organizmu i zdolność do regeneracji. Wystarczy tylko dać mu ku temu warunki. Z natury jesteśmy stworzeni do ruchu, który uwalnia w nas ogromne, dodatkowe pokłady energii. Wyrwać się choćby na godzinę, może dwie zmobilizować się do aktywności fizycznej, łyknięcia odrobiny świeżego powietrza w otoczeniu lasu, gór, wody – byle zanurzyć się w przyrodzie, kawałek za miastem. Takie wyjścia, same otwierają nasze umysły i uwalniają myśli, ale trzeba się przy tym ruszać. A jeśli nawet nie odkryjesz Ameryki podczas tego wyjścia, to przynajmniej zrobisz coś dla swojego ciała po całym tygodniu za biurkiem. Jednak zapewniam, że chcąc-nie chcąc, ruch sam poprawia samopoczucie, nastrój i więcej się chce. A skoro nam lepiej, to i komfort jest jeszcze większy.
Do zobaczenia na szlaku!